SCM player skins Tam, dokąd boją się iść anioły: grudnia 2013

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajki + Miniaturka: Najgorszy dzień w życiu

Draco Malfoy miał kiedyś wszystko. Miał dom rodzinę, pieniądze i urodę. To wszystko się zmieniło po Wojnie. Ministerstwo Magii sprzedało jego dom, rodzice zginęli w Bitwie, a ludzie zaczęli się jego bać. W końcu wizerunek byłego śmierciożercy, nie za bardzo przyciąga ludzi.
Nawet panienki, które Go zawsze otaczały, odeszły. Został sam.
Jedynie Jego uroda nie zmalała. Przeciwnie - wciąż wyglądał jak młody, grecki bóg.
Pozbawiony majatku musiał zacząć pracować. Podjął pracę w biurze aurorów. Chciał odkupić swoje winy.
Wynajął małe mieszkanie. Większość dnia spędzał w pracy. Nie przeszkadzało mu to. Lubił to.

Pewnego dnia, w mikołajki, najbardziej znienawidzone przez niego święto (właśnie wtedy stracił wszystko), obudził się w kiepskim humorze. Śnieg padał za oknem, wiatr (Ksawery xd -dopisek aut.) za oknem porywał czapki z głów. Wpatrywał się przez kilka minut w sufit, dopiero później jego wzrok padł na budzik, stojący na szafce. Była siódma. Do rozpoczęcia pracy zostało mu trzydzieści minut. W pośpiechu wyskoczył z łóżka.
Wpadł pędem do łazienki, chwytając po drodze uszykowane wcześniej ubranie.
Wszedł do kuchni i chwycił jabłko. Spojrzał na zegarek. Był spóźniony pięć minut. Nagryzając owoc, teleportował się do ministerstwa. Biegiem pokonał drogę do biura aurorów. Już siedział przy swoim stanowisku i miał uśmiech na twarzy, gdy...
-Malfoy! - usłyszał krzyk swojego znienawidzonego szefa, Rona Weasleya, który dostał swoją posadę tylko dlatego, że był przyjacielem ministra, Harry'go Pottera, bo rozumem to on nie grzeszył.
-Tak szefie? - Draco użył swojego najbardziej fałszywego, słodkiego głosu.
-Gdzie byłeś?!
-Przepraszam, zaspałem.
-Mam w dupie to twoje cholerne przepraszam! Mam cię dość!
-Co?! Ty świnio! Ty niedorozwoju!
-Zamknij się Malfoy!
-Bo co miał ku*wa zrobisz? Ty cholerny ćwoku! Masz tą robotę tylko dlatego, że Potter ci jak załatwił. Sam to długopisu byś nie skręcił..
-Ochrona! Proszę zabrać stąd tego śmierciożerce!
Malfoy walnął go w nos, nie panując nad emocjami. Weasley upadł pod wpływem ciosu.
-Nie wiesz jak to było! Gowno wiesz! Nic nie wiesz o życiu! - po tych słowach zostawiając swoje rzeczy, biorąc tylko kurtkę, teleportował się do parku.
Usiadł na ławce. Patrzył wdal, na jezioro. Siedział tak z godzinę, dopóki nie poczuł przeraźliwe zimnego powietrza, dmuchającego mu w twarz. Zaczął przeszukiwać kieszenie kurtki. Nie wziął nawet portfela z biura.
Przeklinając pod nosem, wznowił poszukiwania.
Znalazł w kieszenie dżinsów dwadzieścia złoty*. Ściskając banknot w kieszeni ruszył w stronę mugolskiej kawiarni.
Lubił tam chodzić, ponieważ pracowała w niej śliczna dziewczyna. Bardzo mu się ona podobała. W wolnych chwilach przesiadywał w kawiarni i myślał jakby ją tu zaprosić na randkę. Nigdy jednak nie miał odwagi.
Dziewczyna była piękną brunetką. Miała idealna figurę, a na jej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Podszedł do lady. Brunetką uśmiechnęła się do niego uroczo.
-Słucham?
-To był najgorszy dzień w moim życiu. Straciłem pracę, zostawiłem swoje rzeczy w biurze, strasznie miał się podobasz. Duże ekspreso, poproszę.
Kobieta spojrzała na niego z wielkimi oczami.
-Bardzo miał pan schlebia, ale jest jedna sprawa. Za panem stoi mój mąż.
Draco odwrócił się na pięcie. Za nim naprawdę stał ,,lekko" wkurzony mężczyzna. Uderzył blondyna w brzuch. Zaskoczony chłopak upadł. To był naprawdę jego najgorszy dzień. I wtedy usłyszał śmiech. Był to najpiękniejszy śmiech jaki słyszał w  życiu. Podniósł głowę i ujrzał najpiękniejsza dziewczynę w swoim życiu.
Nie miała idealnej figury. Miała za to piękne kasztanowe włosy i czekoladowe oczy. Na nosie miała kilka piegów, które dodawały jej uroku.
Draco zaczął się śmiać z nią. Podeszła do niego i podała mu rękę.
-Przepraszam Malfoy, ale wyglądałeś komicznie.
Draco przyjął jej wyciągniętą rękę. Podniósł się z ziemi za jej pomocą.
-Granger, Granger. Jak zawsze piękna i zadziorna.
-Przestań Malfoy, bo się rumienie- zamrugała zadziornie oczami.
Wywrócił oczami.
Zaczęli ze sobą rozmawiać. Wspominali dawne czasy, gdy chodzili do szkoły.
-Może masz ochotę na kawę?- spytała w pewnym momencie.

,,... Miał. Wypili razem kawę. Zakochali się w sobie..
- I żyli długo i szczęśliwie.
- Coś w tym stylu.. "
< Listy do M.>

Bo choć zdarzały się między nimi kłótnie, to nikt nie mógł ich rozdzielić. Los tak chciał, ze dwójkę wrogów połączyła miłość. Oboje uważali, że dzień, w którym się spotkali w kawiarni, był ichoć najlepszym dniem w życiu. Wiecie co? Malfoy przekonał się do Mikołajek. Nie mógł inaczej postąpić. Właśnie szóstego grudnia wziął ślubu z kobietą swojego życia. Nie żałował nigdy utraty pracy. Zyskał coś lepszego.
Miłość.

Hej!
Z okazji Mikołajek mam dla Was miniaturkę!
Trochę krótka :(
Mam nadzieję, że się Wam spodobała.. :)
Nie wiem kiedy dodam nowy rozdział.
Pozdrowienia
Ann
PS: Miniaturka pisana na telefonie, więc mogło się wkraść kilka błędów.
PSS: zmieniłam nazwę bloga!