SCM player skins Tam, dokąd boją się iść anioły: Miniaturka - Z mojej głowy III część pierwsza

czwartek, 2 stycznia 2014

Miniaturka - Z mojej głowy III część pierwsza

I tak ciągle. Żyje z dnia na dzień.  A to wszystko przez ciebie. Nie wiem co Cię do tego skusiło, ale.. wracaj. Wracaj do mnie. Chcę mieć Ciebie przy sobie. Być z Tobą. Tak po prostu. Bez żadnych obietnic. Bez żadnych słów. Tylko mnie kochaj. Czy to tak dużo? Czy za dużo wymagam? Chyba tak, bo Cię nadal nie ma.

***

-Draco. Wstawaj!
-Wypad Blaise..  Daj żyć człowiekowi.. Jest jeszcze noc.. - niezadowolony, wtuliłem się ponownie w poduszkę.
-Smoku mój najdroższy jest już dwunasta. Nie chcesz chyba przespać całego dnia?
-A może chcę? Nie mam nikogo dla kogo miałbym wstawać - warknąłem za poduszki.
-Masz przecież mnie.. - Diabeł widząc, że to nie pomaga, postanowił zmienić taktykę. - Dalej wstawaj, nie mamy całego dnia. Nie mazgaj się i  podskokach się ubieraj.. - po tych słowach z szatańskim dla siebie sposobem, ściągnął ze mnie cieplutką kołdrę.
Automatycznie podkurczyłem nogi, szukając ręką mojego źródła ciepła. Nie znajdując mojej kołderki, otworzyłem jedno oko i ziewnąłem jak prawdziwy smok. Usiadłem na skraju łóżka, przecierając zaspane oczęta. Położyłem nogi na zimnej posadzę.  Pomaszerowałem bez większego zapału do łazienki. Nie chciałem narażać się Diabełkowi, wiedząc, że jego przezwisko dobrze pasuje do jego charakteru, który miał iście szatański. Włączyłem ciepłą wodę i rozebrałem się do rosołu. Wszedłem pod prysznic.
Woda koiła zmysły. Pozwalała zapomnieć. Pozwalała się wyłączyć.
Mydląc dokładnie każdy centymetr swojego ciała, nie myślałem o niczym. A przynajmniej chciałem. Chciałem być wolny, ale wspomnienia nie pozwalały. Nie pozwalały zapomnieć. Westchnąłem. Nic nie mogłem na to poradzić.
-Już się umyłeś? - do łazienki wszedł Blaise, niczym rodzic sprawdzając czy jego dziecko przypadkiem nie utopiło się podczas kąpieli.
-Tak mamo.
-Widzę, że humor dopisuje, księżniczko. Wychodź, czekam w salonie.
Westchnąwszy ponownie, wyłączyłem wodę. Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Rozchyliłem drzwi kabiny i chwyciłem wielki, biały, włochaty ręcznik. Wytarłem się dokładnie, zostawiając lekko wilgotne włosy. Przepasałem się ręcznikiem w pasie i byłem gotowy zmierzyć się z Diabłem.
Mój przyjaciel siedział w salonie i czytał książkę. Nieźle mnie to zdziwiło - bo przecież on nie czyta książek- i przystanąłem. Diabeł spojrzał na mnie i się uśmiechnął.  Wstał i odłożył książkę, ukazując mi okładkę. Quidditch prze wieki. Odetchnąłem. Czyli jeszcze nie zwariował.
-Masz. Ubieraj się - wskazał ręką na czarny garnitur wiszący na oparciu fotela.
Spojrzałem na niego, unosząc jedną brew.
-A to z jakiej okazji?
-Wiesz Malfoy.. Chcę cię zabrać na randkę - zakpił. - Mówiłem ci tydzień temu.. Dzisiaj jest organizowana jest kolacja z rodziną Ginny..
-A ja tam po co?
-Bo chcę jej się oświadczyć. Mówię prawdę - powiedział widząc moją zaszokowaną minę.  - A ty masz tam być i mnie wspierać..
-Granger.. - mruknąłem.. Wiedziałem co oznacza ,,rodzina" Rudej.
-Też tam będzie..
-Nie mam ochoty na żadne zabawy..
-Posłuchaj mnie uważnie- z twarzy Blaise zniknął uśmiech. - Wiem, że nadal to przeżywasz.. Że cię nadal to boli.. Ale może już nastał moment, by się ogarnąć. . Odeszła.. Może miała powód, a może nie. Ale jej już nie ma. Ciągle łudzisz się, że to nie prawda..  Rujnujesz siebie zamiast jej szukać, wszystko wytłumaczyć. Nie walczysz. Z góry zakładasz, że przegrałeś. Jesteś żałosny. Śpisz z jej zdjęciem i tym żałosnym liścikiem, który ci przysłała miesiąc temu, pod poduszką. A teraz chcesz uciekać. Pokaż jej, że jesteś silny..
-Blaise.. Ja nie mogę -szeptam.
-Dobrze - mówi. -Dobrze - bierze swoją marynarkę i kieruję się w stronę drzwi. - Nie wiedziałem, że aż tak się stoczyłeś - mówi patrząc mi w oczy. - Jesteśmy przyjaciółmi, a ciebie nie będzie na jednym z najważniejszych wieczorów mojego życia.. Co na ślub też nie przyjdziesz? Będziesz się chować? Nie poznaję cię. Gdzie jest Draco Malfoy, mój przyjaciel?
-Dawno nie  żyje..

-Widzę. Jeżeli zmienisz zdanie.. -rzuca na stolik kopertę. - To masz tu adres.. - po tych słowach słyszę trzask drzwi i tracę przyjaciela.


Hej :)
Przepraszam, że tak krótko, ale chcę potrzymać Was w niepewności.
Następną część miniaturki i ostatnią (tak myślę) dodam niedługo.
Przepraszam Was serdecznie za moją nieobecność, ale mam strasznie dużo na głowie.. To mnie nie usprawiedliwia..
No cóż.. 
Zapraszam do zostawiania komentarzy..

Dedykacja dla:
Dramione Granger :)

3 komentarze:

  1. O mamusiu.
    Naprawdę genialne napisałaś tą miniaturkę.
    Jestem zaintrygowana z dwóch powodów:
    a) chcę wiedzieć co będzie dalej
    b) dlaczego Hermiona rzuciła Malfoy'a
    Świetnie oddałaś uczucia Draco jako porzuconego? Zdradzonego? Osamotnionego. Do tego Blaise jest sobą, wprowadza w ten nastrój smutku trochę wesołości.
    Niecierpliwie czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się! Oooo tak to mi się bardzo podoba :3 Czekam na dalszą część. Oby jak najszybciej.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś to tak podzielić, jedyne co mnie pociesza to, to że nie muszę czekać, gdybym musiała to bym Cię udusiła :D
    Mam nadzieję że Draco weźmie swój zgrabny tyłek w troki i odzyska Mionę :)

    OdpowiedzUsuń